Dawno nic o chwastach tu nie było. A więc w dobie kryzysu myślę, że warto zapodać pewną propozycję, która jest niezwykle sycąca i do tego nie trująca. Przeżyłam, więc wrzucam dla Was przepis!
A więc potrzebujemy: duuużo chwastów! No dobra, nie tak dużo, bo tutaj jeszcze muszę raz jeszcze podkreślić, że jest to bardzo sycące i raczej w ocenie ilości tego ile zjemy warto wziąć mniej, bo ciężko jest zjeść więcej i to nie to, że nie dobre czy coś, tylko się nie da ;) A jak się da, to też jednak raczej większość osób nie jest przyzwyczajona do spożywania tego rodzaju wynalazków, więc po prostu trawienie chwile potrwa. Jednak bez obaw! Nie zaszkodzi, a dużo fajnych składników dla organizmu możemy dostarczyć.
Składniki:
- mniszek lekarski (młode liście i kwiaty),
- podagrycznik,
- młode liście brzozy,
- młode liście malin,
- bluszczyk kurdybanek,
- krwawnik,
- czosnek niedźwiedzi,
- kwiaty fiołków leśnych,
- kwiaty stokrotki,
- szczawik zajęczy,
Jeśli chodzi o chwasty istotne jest aby były to liście młode, świeże, zbierane z dala od dróg i miejsc, gdzie mogły mieć kontakt z jakimś opryskiem. Liście mniszka wybieramy z roślin niekwitnących, możliwie jak najdelikatniejsze, ponieważ im większe i starsze, tym będą bardziej gorzkie, no chyba, że ktoś lubi. Podagrycznik i maliny również wyłącznie młode liście. Bluszczyk kurdybanek wybierałabym z miejsc zacienionych i lekko wilgotnych szczególnie do sałatek. Smak tych rosnących w pełnym słońcu mimo pięknych fioletowych kwiatów jest dość ostry i wręcz przytłacza całą resztę składników. Ponadto watro oberwać same listki i kwiaty z badylka, co jest dość proste, bo pęd jest dość drętwy. W przypadku krwawnika wybieramy możliwie najmłodsze listki, a czosnek niedźwiedzi wiadomo, zbieramy przed jego kwitnieniem. Nie jest on jednak elementem niezbędnym - jak i wszystkie składniki, dlatego możemy dowolnie je mieszać, coś dodać z czegoś rezygnować. Najlepiej podczas zbierania testować smak, czy nam on podchodzi, czy jednak nie do końca. Kwiaty fiołków leśnych nadają fajny orzechowy posmak, natomiast szczawik jak to szczawik - kwaśny.
Łączenie składników:
Liście siekamy bądź rwiemy wg upodobań. Co twardsze zdecydowanie lepiej posiekać, co miększe można wrzucać jak leci. Niestety tu nie określę, po prostu trzeba samemu zadecydować. Kwiaty mniszka warto oddzielić od tej dupki, że tak to ujmę. Jest twarda, a wystarczą nam same płatki. Stokrotki i fiołki wrzucamy jak leci. Do połączenia składników możemy użyć wielu opcji: jogurt, śmietana, majonez, jakiś sos, czy olej - byle nie przytłaczało to smaku zieleniny, tylko połączyło to jako całość.
Sposób podania:
To zależy. Jeśli chcemy ją zjeść jako zwykłą sałatkę, można dodać do tego jajko, ser, kurczaka, tuńczyka, albo w wersji vege jakieś konkretniejsze warzywo (ogórek, papryka...). W sumie komponuje się to nieźle ze wszystkim, dlatego pole do manewru macie nieograniczone. No może do wódki bym tego nie podała. Chyba lepiej nie. Do obiadu jednak śmiało, jako zastępstwo popularnej mizerii, dla urozmaicenia i zaciekawienia, że to też można jeść, nie otruć się i do tego za darmo ;)
Zastanawiam się czy czegoś nie pominęłam. Wydaje mi się, że nie. W razie czego piszcie w komentarzach, to będę odpowiadać na dręczące Was pytania ;)
Na zdrowie!