Do szkoły tej mam/miałam pewien sentyment. Był to dla mnie jeden z pierwszych obiektów urbexowych. Stosunkowo bliskie położenie od domu i łatwa dostępność sprawiły, że szkoła ta była miejscem w którym stawiałam swoje pierwsze kroki. Dość niepewne, gdyż już wówczas, blisko 10 lat temu podłoga była mocno przegnita, a strop wisiał siłą woli. Jednak wracałam tam, choćby spojrzeć jak postępuje upadek tego obiektu i tylko chodziła mi po głowie myśl - nastąpi to samo, czy ktoś temu pomoże. Jak się też dziś okazało, działanie właściciela posiadłości było celowe. Niewątpliwie obiekt już od lat stwarzał realne zagrożenie szczególnie dla dzieciaków, które z łatwością mogły tam wejść i zrobić sobie kuku, tym bardziej, że nowy budynek znajduje się po drugiej stronie drogi. Jak też stwierdził zapytany dziś mieszaniec - to cud, że nic się tam nikomu nie stało. Mimo wszystko jakiś smutek w głosie był zauważalny, szczególnie przy wspomnieniach o tym, gdy w latach 60 uczęszczał tam do szkoły podstawowej. Czy była jakaś szansa na ratunek tego obiektu? Nie sądzę...
Informacji o tym obiekcie praktycznie nie ma. Wiadomo, że budynek jako szkoła podstawowa powstał w 1907 roku, następnie mieścił się tam dom nauczyciela oraz internat liceum ogólnokształcącego. Kiedy to we wrześniu 1968 roku oddano do użytku nowy budynek szkoły podstawowej - ten stracił na znaczeniu. Rok później zaczęto budowę liceum, więc mając nowe obiekty nikomu w głowie nie było ratować stary, niszczejący budynek. Wiadomo wspomnienia uczniów, przywiązanie do obiektu, który zawsze stał i był też charakterystycznym miejscem Błażowej, to coś co na zawsze pozostanie, jednakże na chwilę obecną w miejscu tym możemy zobaczyć pusty plac i ogromną przestrzeń - pytanie na jak długo. Smutne jest to, że mimo wielu głosów by coś z tym obiektem zrobić nikt nie podjął w porę jakiegoś działania, a nawet jeśli nie ratowanie samego obiektu to pamięci o nim. Odnoszę wrażenie, że typowym zjawiskiem w Polsce jest to, że wraz w wyburzeniem pomnika/budynku wymazuje się pamięć o nim, o historii o kupie lat ludzkich wspomnień - tych dobrych i tych złych. Nie wierzę, że w czasie wojny budynek ten nie spełniał jakiejś istotnej roli, że nie wydarzyło się nic, dzięki czemu zasłużyłby na kilkuzdaniowy wpis opatrzony sensownym zdjęciem. Sama nie jestem lepsza, mimo wielu wizyt w tym miejscu, nie mam praktycznie nic, gdyż trwałam w głupim przekonaniu, że co jak co, ale ten SZYBKO nie zniknie, zdążę - no to zdążyłam...
Poniżej link do galerii z zaledwie kilkoma zdjęciami zrobionymi przeszło 6 lat temu.
GALERIA ZDJĘĆMimo wszystko uważam, że w szkole tej dostałam kilka dobrych lekcji, które pozostaną ze mną na zawsze, szczególnie o niezwiedzaniu takich miejsc w pojedynkę i dużej uwadze na to, na czym się staje (mówimy o kupie lat wstecz, kiedy to pojęcie urbexu nie istniało, a o jakimś kodeksie nikt nie słyszał ) ;) niemniej brakować tego sypiącego się budynku będzie mi bardzo, nawet jak już straszył, to do ostatniej chwili sprawiał, że przejeżdżając koło niego czułam się jak u siebie, bo to taka trochę też moja szkoła.