Prawie 3 miesiące... na tyle porzuciłam bloga, nawet nie zaglądając tu ani na moment. Jedni zdążyli o mnie zapomnieć (swoją drogą słusznie), inni do pewnego czasu motywowali krzykiem i wyzwiskami (również słusznie, choć mało skutecznie), a ostatni w rozmowach wracali do Nowego Oblicza sugerując, że chętnie by coś nowego przeczytali, bo widzieli iż dużo się dzieje. Nie mogę zaprzeczyć, bo dzieje się, aż za dużo biorąc pod uwagę moje dawne normy. Jednak normy uległy zmianom, bo coś co się nie zmienia stoi w miejscu, a ja ustać nie potrafię.
Życie jest sztuką wyborów. mogą być one trafne, lub też mniej. Na moje ostatnie decyzje nie mogę narzekać, nawet na te złe, bo w dotkliwy, ale skuteczny sposób pokazały mi co jest ważne. Już dawno temu pisałam, że moje życie w niebezpieczny sposób nabrało tempa - tak pisałam kiedyś... nie wiedziałam co to naprawdę oznacza.
Wiele rzeczy przez te 3 miesiące się zmieniło. Ludzie przychodzili i odchodzili. Niektórzy pokazali swoją prawdziwą twarz. Były kłótnie, zażarte bitwy a nawet wojna. Nierzadko się też zawiodłam, zauważając, że zmarnowałam czas wyciągając do kogoś rękę, licząc na normalną współpracę i zdrowe przyjacielskie relacje. Nie i nie mówię tu o związkach, żeby nie było. Nikt mnie nie zranił, nie złamał mi serca, nie musiałam się zamknąć w sobie i odchorować - wręcz przeciwnie.
Trzeba było trochę rzeczy przewartościować, proces ten trwa, postępuje. Przerwa nie poszła na marne. Nie próżnuję. Dostrzegam i czuję więcej. I choć przeszło mi przez myśl usunąć bloga - nie zrobię tego. Choćby dla tych chwil, kiedy siedzę i natłok myśli nie daje mi spokoju.
Dlaczego kiedy człowiek zaczyna coś porządkować, robi się jeszcze większy bałagan?
Wiele rzeczy przez te 3 miesiące się zmieniło. Ludzie przychodzili i odchodzili. Niektórzy pokazali swoją prawdziwą twarz. Były kłótnie, zażarte bitwy a nawet wojna. Nierzadko się też zawiodłam, zauważając, że zmarnowałam czas wyciągając do kogoś rękę, licząc na normalną współpracę i zdrowe przyjacielskie relacje. Nie i nie mówię tu o związkach, żeby nie było. Nikt mnie nie zranił, nie złamał mi serca, nie musiałam się zamknąć w sobie i odchorować - wręcz przeciwnie.
Trzeba było trochę rzeczy przewartościować, proces ten trwa, postępuje. Przerwa nie poszła na marne. Nie próżnuję. Dostrzegam i czuję więcej. I choć przeszło mi przez myśl usunąć bloga - nie zrobię tego. Choćby dla tych chwil, kiedy siedzę i natłok myśli nie daje mi spokoju.
Dlaczego kiedy człowiek zaczyna coś porządkować, robi się jeszcze większy bałagan?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz