sobota, 20 grudnia 2014

Roztocze - wyjątkowa, kraina, w której każdy, za każdym razem może poczuć się odkrywcą

W dzisiejszych czasach coraz trudniej jest o tereny dzikie i jeszcze nie do końca poznane. Jednym z niewielu takich ocalałych obszarów w Europie jest Roztocze. Ta wyjątkowa kraina zachwyca, ale i nierzadko przeraża. Niezwykła przyroda, zabytki, obiekty militarne i bogactwo kulturowe – to tylko niewielka część tego, co można tam zobaczyć, przez co, to wszystko tworzy wspaniałą całość . A kto raz się tam wybierze i poczuje ten klimat, będzie tam wracał.

Nie da się w skrócie opisać ogółu tych rozległych terenów, które są wyjątkowe pod względem przyrodniczym, kulturowym, ale mają też bogatą historię i warto zaznaczyć, że jest to chyba jedyna w Polsce kraina geograficzna, którą w większości zajmują obszary chronione. Nie można pisać o jednym, nie pisząc o drugim, a streszczenie charakterystyki Roztocza nierzadko mija się z celem. Po jednym dniu tam spędzonym mogłaby spokojnie powstać książka, dlatego tym razem skupię się na niewielkiej jego części czyli Starym Bruśnie, oraz drogi prowadzącej do tego miejsca, drogi, która obfituje w wyjątkowe obiekty, które zadowolą każdego, kto lubi miejsca nieco mroczne i kryjące wiele tajemnic.



Ze Starych Oleszyc wybieramy drogę na Cieszanów, a dokładniej do wsi Nowe Sioło. Znajduje się tam zrujnowany dwór obronny z XIX wieku, który powstał na miejscu wcześniejszego obiektu, jest otoczony fortyfikacjami bastionowymi, charakterystycznymi dla XVII wieku. Na chwilę obecną są to najlepiej zachowane nowożytne umocnienia ziemne w okolicach Lubaczowa. Jednak z samego dworu pozostało niewiele, grozi on zawaleniem i teoretycznie jest zakaz wstępu do środka. Wewnątrz wchodzi się na własną odpowiedzialność i warto uważać co mamy pod nogami i nad głową. Będąc już na miejscu dobrze jest skupić się na piwnicach, znajdujących się pod dworem, które są bardzo duże i warto poświęcić na nie trochę czasu. Spacer wąskimi korytarzami, które miejscami są częściowo zasypane i prowadzącymi do większych pomieszczeń, dodatkowo ślady sadzy na niektórych ścianach świadczących o obecności w tym miejscu ognia, przy świetle latarki dostarczają, naprawdę mocnych wrażeń. Jednak dla osób rozsądnych watro polecić spacer po otaczającym dwór parku i fortyfikacjach ziemnych.Kiedy jedziemy na roztocze pierwszy raz, dodatkowo nie znając dokładnie położenia niektórych obiektów, które chcemy zobaczyć, lub gdy nie mamy pojęcia czego się tam spodziewać, najlepiej wybrać się tam wczesną wiosną, kiedy nie ma jeszcze liści na drzewach lub późną jesienią – pozwoli to na łatwiejsze namierzenie części obiektów. Przemierzając te tereny można czuć się nieswojo ze względu na brak obecności ludzi, dlatego idąc przez te lasy trzeba pamiętać, że jest się zdanym tylko na siebie. Trzeba pamiętać o tym, że żyją tam również dzikie zwierzęta i niezależnie od sytuacji, musimy zachować spokój. Należy założyć wygodne obuwie i odzież, przystosowane do chodzenia po lesie na przełaj, bo wydreptane przez ludzi ścieżki praktycznie nie istnieją, a przetarte przez zwierzęta szlaki, nie zawsze prowadzą tam, gdzie byśmy chcieli. Warto przypomnieć, że tereny miejscami są podmokłe i nieuniknione będzie przeskoczenie, lub przejście przez rzekę, więc trzeba mieć to na uwadze. Wybierając się do lasu dobrze jest mieć ze sobą jakąś kurtkę chroniącą przed strzyżakami – czyli bardzo natrętnymi i uciążliwymi owadami, z którymi spotkanie jest nieuniknione. Z dodatkowego wyposażenia trzeba zabrać latarkę, kompas i mapę, lub GPS, oraz nóż. Nie można zapominać też o prowiancie, oraz wodzie na drogę, ponieważ wędrówka po tych terenach spokojnie zajmuje parę godzin. Dobrze jest też być uzbrojonym w aparat, ponieważ idąc tam, będzie wiele okazji do robienia zdjęć.

Jadąc na Roztocze warto wybrać drogę prowadzącą przez Stare Oleszyce. Znajduje się tam opuszczona i choć z zewnątrz niepozorna, to niezwykle piękna cerkiew z 1913 roku. Do dziś zachowały się w niej cenne polichromie. Kopuła od wewnątrz ozdobiona jest postaciami aniołów, warto też zwrócić uwagę na malowidła przedstawiające czterech ewangelistów przy których są ich symbole: Marek – lew, Łukasz – wół, oraz Jan – orzeł, zachowane są w dobrym stanie, niestety postać Mateusza z towarzyszącym mu uskrzydlonym człowiekiem uległa prawie całkowitemu zniszczeniu.
Wewnątrz znajduje się ambona, oraz chór na które można wejść po schodach. Cerkiew po wojnie nie była użytkowana, aktualnie mimo, że miały zostać tam podjęte prace remontowe mające na celu zabezpieczenie obiektu przed niszczeniem – nic tam się nie dzieje. Do środka można wejść bez problemów, obok znajduje się stary cmentarz oraz murowana dzwonnica. Miejsce to robi ogromne wrażenie zarówno na miłośnikach obiektów sakralnych, ale i każdego, kto się tam uda. 


Zbliżając się do celu, można zauważyć coraz częściej pojawiające się przydrożne krzyże, oraz kapliczki charakterystyczne dla tego regionu. Dojeżdżamy do Nowego Brusna, tym samym jesteśmy już blisko. Po prawej stronie powinna ukazać się jedna z najstarszych w tym regionie cerkwi, która groziła zawaleniem, jednak w ostatnim czasie znalazły się środki na jej remont. Po 1947 roku obiekt ten przeszedł na własność Skarbu Państwa, co doprowadziło do jej dewastacji. Następnie starano się o skreślenie jej z listy zabytków, a tak właściwie o jej rozebranie. Jednak na początku lat 90 XX wieku zaczęto jej remont, który został przerwany. Następnie przeprowadzono remont zastępczy. Przez dość długi czas cerkiew zabezpieczano poprzez podpieranie jej z każdej strony. Jednak patrząc na postęp prac, można stwierdzić, że wszystko idzie w dobrym kierunku i już niedługo cerkiew będzie można zobaczyć w nowej, bezpiecznej dla zwiedzających, odsłonie.


Mijamy cerkiew, jedziemy jeszcze kawałek i skręcamy w lewo, w drogę szutrową przy której jest tabliczka kierująca na ośrodek jeździecki. Mijamy zabudowania, po lewej stronie drogi znajduje się krzyż, zostawiamy tam samochód – jesteśmy w Starym Bruśnie. Skręcamy w leśną drogę, którą szybko dojdziemy do cmentarza, na którym w lecie trwały prace konserwatorskie, podczas których zabezpieczono zabytkowe nagrobki. Ten widok potrafi zaskoczyć, szczególnie, gdy nie zna się historii tego miejsca. A historia tych regionów jest burzliwa i trudna, ale jadąc na roztocze trzeba się z nią zapoznać, by zrozumieć wiele rzeczy. Nagrobki zostały wykonane przez miejscowych kamieniarzy, a materiał pozyskiwali z pobliskiego kamieniołomu, najstarsze z nich pochodzą z początków XIX wieku. W lesie można znaleźć też miejsce po cerkwi z 1906 roku, przy jej fundamentach znajdują dwa krzyże, jeden upamiętnia jej budowę, a drugi 950 rocznicę chrztu Polski.

Idąc dalej leśną drogą dojdziemy do rzeki Brusienki, przez którą trzeba się przeprawić na drugą stronę. Widoczne są tam znaczne ślady działalności bobrów. Powalone drzewa pokryte mchem, bogata roślinność, ogromne paprocie i niezwykle czysta woda, sprawia, że można poczuć się jak w innym świecie. 
Po drugiej stronie rzeki, znajdują się ruiny kaplicy św. Mikołaja, z pod której wybija źródło, tuż przy niej znajduje się również krzyż. Kierując się cały czas pod górę, po pewnym czasie natrafi się na kamieniołom. W jego okolicach można znaleźć pozostałości budynków i maszyn. Następnie ponownie wracamy do lasu, rozglądając się za bunkrami, których w tych okolicach nie brakuje i ponownie kierujemy się do Brusienki, zmierzając do jej początku. Przy najbliższej okazji przechodzimy na drugą stronę rzeki i kierujemy się prosto, po pewnym czasie powinniśmy dotrzeć do drogi i Polanki Horynieckiej. Przechodzimy przez pole ogrodzone pastuchem elektrycznym, zmierzając ku wzgórzu Hrebcianka, gdzie z łatwością natrafimy na ślady Linii Mołotowa. Do bunkrów wchodzimy tylko i wyłącznie z dobrą latarką, ponieważ jest tam ciemno, a wystające elementy mogą być bardzo niebezpieczne. Warto też dobrze ocenić swoje umiejętności przy schodzeniu na niższe kondygnacje ponieważ, powrót już nie jest taki łatwy.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz