Chciałam napisać jakiegoś przyjemnego posta o górach, albo urbexie...
Chciałam, ale jak zwykle wyszła ruda, wredna natura i skłonności hejterskie.
Czy słuszne? - oceńcie sami.
Zakładając, że przyjmuje się za normalne te zachowania, które przejawia większość, to można powiedzieć, że czymś całkowicie normalnym i już naturalnym jest dla nas korzystanie z sieci. Idąc tym tokiem myślenia nienormalną jest osoba, która wzbrania się tego dobrodziejstwa jakim jest internet. Tak więc grupa wykładowców i studentów postanowiła sobie zrobić tydzień bez korzystania z internetu. Dla jednego to pikuś, dla kogoś innego to koniec świata. Może w tym momencie warto zadać pytanie: kto tu jest normalny? I niech ono was dręczy przez cały ten tekst byście mogli sobie na samym końcu na nie odpowiedzieć.
I wszystko w tym eksperymencie byłoby okej, gdyby nie robienie z tego afery w mediach rangą dorównującej prawie wyborom prezydenckim. Czy 7 dni bez internetu to wyzwanie? Normalny do niedawna człowiek (bo nową normę ustaliliśmy wcześniej) powinien się cieszyć! Na legalu można w tym czasie mieć wywalone na wszystko co się tam dzieje, a jakby do tego nie oglądać TV i nie słuchać radia to właściwie czeka nas urlop, odmóżdżenie i wszystko co najlepsze! Jak jednak jest to odbierane teraz? Apokalipsa, tragedia, jak żyć, trauma, płacz i trudne sprawy. Żeby przetrwać 7 dni bez sieci trzeba pobrać zapas filmów i seriali, muzykę, ogarnąć numery do pizzerii, zaopatrzyć się również w zapas gier na kompa i inne urządzenia, a na koniec największy z możliwych dramatów - jak się wykąpać bez srajfona?! I co zrobić ze swoim życiem bez codziennego wstawiania selfiaczków. Czy tylko ja mam wrażenie, że jest to już nie chore, a ułomne?
[fb.com/somuchnopekomiks]
Ja całkowicie rozumiem, że praca bez internetu w dzisiejszych czasach jest znacznie utrudniona i generalnie w tej kwestii rezygnacja z niego nie miałaby sensu, bo po co marnować czas na prace, kiedy można ją zrobić szybciej, lepiej się porozumieć i dzięki temu mieć więcej czasu dla siebie, swoich pasji, czy rodziny. Jednak czy naprawdę do spędzania wolnego czasu jest nam niezbędny internet?
Filmy i seriale - a może by tak czasem przejść sie nawet do tego empiku poprzeglądać nowości, starości, promocje, jakieś tematyczne mądrzejsze pisma? Biblioteki wciąż istnieją - naprawdę! A w antykwariatach, księgarniach, czy nawet w Biedronce (sama się wczoraj zdziwiłam) można znaleźć perełki nieraz za śmieszny pieniądz, że aż żal by to na półce tam leżało kiedy można wziąć, kupić, przytulić i zapewnić sobie i jej wspaniałe chwile. Proste prawda? Nie żyjcie wyłącznie życiem serialowych postaci - macie swoje! Lepsze i ciekawsze, tylko tak naprawdę boicie się, lub nie chce się wam po prostu dupy ruszyć gdziekolwiek. A jak nie możecie żyć bez filmu i dramy to są kina i teatry.
Gry - serio nie da się bez nich żyć przez tydzień? NAPRAWDĘ?! Ludzie... będziecie ślepi jak krety. Już jesteście. Ja rozumiem jak już naprawdę nie ma się co robić, pogoda nie sprzyja i wszystko dookoła jest przeciwko nam - to okej. Jednak myśląc racjonalnie za ten czas możesz: umówić się z kumplami na piwo, wyjść z psem, czy tam pobawić się z chomikiem... poświęcić czas swojemu partnerowi/partnerce, nie masz laski? - wyrwij ją! (ale na pewno nie zrobisz tego przed kompem, bez neta), wyjść na zewnątrz (!) gdyż nie ma już śniegu po dupe i mrozów stulecia. można umówić się też z kimś, kogo się dawno nie widziało, odwiedzić rodzinę, pójść do miasta, znaleźć nowy pub, poznać ludzi....
Muzyka - tu mnie macie. Owszem mam na tyle, że na tydzień mi wystarczy, może dwa, no okej - miesiąc! Jednak mimo to czułabym braki z niesłuchania radia - KONIECZNIE NIEPOLSKIEGO, bo po co się denerwować. Ciulowa muzyka, informacje, których może lepiej nie słyszeć, a jednak internet daje możliwość znaleźć coś wyjątkowego w języku, którego nie znamy, ale może nam się podobać i to jest piękne! Mimo wszystko przez tydzień da się i bez muzyki, z bólem, ale da się. Przerabiałam. Kiedy jednak budżet na to pozwala, to dlaczego by nie kupić sobie płyty, albo nie pójść na koncert?
Jedzenie - nie wiesz gdzie zadzwonić po kebsa? Nic straconego! Zadzwoń do znajomych, znając życie ktoś na pewno będzie chętny. Załóż laczki, opcjonalnie kurtkę jak zimno i w drogę! Przynajmniej jak się trochę poruszasz będziesz się mógł bez wyrzutów sumienia nawpierdalać (dotyczy obu płci). Może warto pójść w miasto, a nuż odkryjesz coś ciekawego, czego się dotąd nie znało? Spróbować nie zaszkodzi.
Hmm... a może wyższy lvl? Zrobić coś samemu? Nie umiesz? Najwyższa pora się nauczyć, jak się trochę pomęczysz to będzie lepiej smakowało.
Nie chce Ci sie ruszyć? To nie jedz.
Kosmetyka - naprawdę nie da się wykąpać bez telefonu? Bez żadnego snapka, insta... czy czegoś tam? Koniecznie musisz dokumentować każdy etap nakładania szpachli na twarz? Naprawdę żeby się wysrać musisz trzymać w ręce telefon? Ewidentnie masz problem.
Brak kasy na to wszystko? Palisz papierosy? Ile pijesz alkoholu? Ile wydajesz na gotowe żarcie, zamiast coś sobie w domu ogarnąć. By zrobić zakupy jedziesz te kilkadziesiąt metrów samochodem? Ile przewaliłaś kasy na te tandetne szpilki, lub ciuchy, które za kilka miesięcy będą niemodne i nawet nikt za połowe ceny tego nie kupi?
Przykładów można mnożyć, a jak się chce, to zawsze da się te pare groszy zaoszczędzić.
Reasumując. Wmawiają nam, że jest to dobre. Namawiają, do publikowania swojego życia w sieci. Dzielicie się tym świadomie, całkowicie za darmo! Po co? Wszystko jest fajne, ale to trzeba dawkować, sama mam fejsa czy insta, publikuję różne materiały, lubię czasem odkrywać krańce i mroczne strony internetów, ale za każdym razem później stwierdzam a na ch*j mi to było. Wszystko jest dla ludzi. Byle z tego rozsądnie korzystać, ale w przypadku internetu tego rozsądku trzeba by z lupą szukać. I teraz powróćmy do pytania zadanego na początku: kto tu jest normalny? Jeśli nie jesteście sobie w stanie poradzić i zapewnić rozrywki bez internetu przez tydzień to jesteście zwykłymi niewolnikami, którymi z łatwością można manipulować... teraz pewnie się gotujecie, burzycie, ale taka jest prawda. Macie wyjątkowo nudne i puste życie. Zamiast ze sobą porozmawiać, spotkać się, wolicie każdy osobno gapić się w monitor/wyświetlacz, wyrażać kolejne zgody na przetwarzanie waszych danych i dawać dostęp do wszystkiego czego dana aplikacja zapragnie, byleby ją mieć, być tacy jak wszyscy, byle nie odbiegać. A kiedy przyjdzie co do czego zostajecie sami, bo nie ma do kogo zadzwonić, nikt nie chce pomóc, a z ludźmi nie potraficie gadać inaczej jak wirtualnie, lub po pijaku. Komunikacja międzyludzka w realu leży i kwiczy, a wy wydajecie kase na coraz to nowsze telefony, które obsługują coraz to nowsze aplikacje, które są wam niepotrzebne, tylko wam wmówiono, że bez nich się nie obejdziecie, czego oczywiście nie byliście świadomi. Zacznijcie myśleć, zacznijcie żyć i korzystać z życia! Z tego, że choć wszędzie się mówi, że czasy są do dupy to są naprawdę nie jest źle, bo można dość łatwo i niskim kosztem poznać wiele rzeczy. Podróżować, uczyć się, poznawać. Jest właściwie nieskończoność możliwości, w końcu każdy coś znajdzie. Tylko podnieście wzrok. Rozejrzyjcie sie. W realu też toczy się życie!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz