piątek, 24 kwietnia 2020

Jesteśmy narodem brudasów




22 kwietnia mieliśmy Dzień Ziemi. W tym roku głośno mówi się o tym, że przyroda odżywa, wszystko odpoczywa i nasza planeta korzysta na tym czasie zarazy. Czyżby?
O tym jednak później...



Wiecie co? Długo się do tego wpisu zbierałam, tak myślę z miesiąc z hakiem. Jednak za każdym razem było "nieee, schylę się podniosę, zabiorę ze sobą". W końcu naszedł dzień wkurwu ostatecznego i czas na podsumowanie wiosennych porządków. 









Jak co roku w okresie wiosennym biorę się za sprzątanie śmieci, że tak powiem "koło płota" czyli pozbieranie tego, co może, przypadkiem pofrunęło z działki, ale głównie tego, co jednak zostawili nam inni wyrzucając śmieci gdzie popadnie, pod nogi, do rzeki, do rowu, no dosłownie brak słów i określiłabym to tak "ja przeszedłem, to mogę nasrać na środku ścieżki, co mnie obchodzi, że ktoś inny się na tym gównie poślizgnie", tak na swoich ścieżkach się nawet zwierzęta nie zachowują, no ale nie jesteśmy zwierzętami, jesteśmy ponoć od nich lepsi, ale mam ku temu poważne wątpliwości. 

Do sprzątania wokół działki podchodzę dość sumiennie, mieszkam w lesie, spaceruję z psami, spaceruję sama, spacerują obcy ludzie, najbliższe otoczenie powinno wyglądać dobrze, bo to w sumie taka wizytówka gospodarzy, przynajmniej takie mam wewnętrzne odczucia i wydaje mi się też, że tak mnie uczono, by śmieci nie wypierdalać gdzie popadnie, a zabierać ze sobą swoje i nawet cudze. W tym roku z powodu suszy okres na porządki bardzo się wydłuża, gdyż trawa, zarośla i inne  chaszczory mają duże opóźnienie z tym by zastartować i utrudnić tego rodzaju działania, bo nie oszukujmy się, jak już miejscami trawa urośnie wyżej pasa, to ciężko coś w tym cokolwiek odnaleźć. Dodatkowo kwarantanna sprawia, że jest sporo wolnego czasu na to by spacerować i jeździć rowerem po lasach i polach, zadupiach mniejszych bądź większych, generalnie jeździć i widzieć ten chlew, na który mam wrażenie nikt nie zwraca uwagi. 

Porządki w najbliższym otoczeniu zajęły mi dni kilka. Tak, nie żartuję i to skupiając się wyłącznie na terenie koło działki, ale za ogrodzeniem, gdzie walały się plastiki po chipsach, cukierkach, kolorowych napojach, czy alkoholu - to akurat wszystko nie nasze dzieło, gdyż takich rzeczy nie kupuje, a butelki po alko się szanuje i albo się zwraca, albo napełnia ponownie własnymi napojami. Za dzikie wysypiska, gdzie przez lata ludzie wynosili śmieci, do dolin, lisich nor, czy generalnie po prostu zrzucali z drogi głównej na brzeg do lasu nawet się nie biorę, bo brakłoby mi wlepek na worki z opadami, za które się płaci, a sorry jest to nie do ogarnięcia w pojedynkę i naprawdę zdziwić się można jakie rzeczy tam się walają. I w tym momencie proszę miastowych o uciszenie się, gdyż przez lata do tego chlewu się sumiennie dokładaliście, więc teraz proszę nie krzyczeć, że to wina wyłącznie  niedoedukoanych wieśniaków, bo takie zarzuty niejednokrotnie padają i jak jeszcze raz coś takiego usłyszę to po prostu jak wam tu w lesie i na wsi nie pasuje to instrukcja jest zawarta na obrazku poniżej. 



Zaraza i idąca za tym kwarantanna sprawiła, że ludzie masowo uderzyli na na wieś i do lasów. Nagle w każdym obudził się sportowiec, pasjonat dzikiej przyrody i pielgrzymek, które nasz naród tak bardzo kocha. Ludzie tłoczyli się na popularnych ścieżkach, ale można było też ich znaleźć na największych zadupiach, gdzie nawet okoliczni już nie zaglądają, bo nie ma za czym. Wraz z pielgrzymkami pojawiły się co? Zgadnijcie! Nosz ku*wa poziom zagadki rodem z lekcji z TVP. Odpowiedź brzmi: śmieci. A to szkło po browarku, tu małpka, dużo małpek, tu plastik, o kondomy, pampersy (naprawdę nie pojmuję, nawet spotykane latem przy szlaku w górach, gdzie zmiast puścić tego małego obsrańca z gołą dupą, gdzie widok byłby mniej gorszący niż walających się śmierdzących, osranych pampersów, to nie, idą twardo w zaparte, plastik na dupe i naprzód!)  bardzo popularne też śmieci z maka, tak zdecydowanie zestawy górowały, bo skoro nie można było zjeść na miejscu, to czemu by nie zjeść w lesie i wypierdolić gdzieś tego koło ścieżki, a później kawałek dalej połowę niej zasrać i ten osrany papier toaletowy rozwalić gdzie podpadnie. W sumie chwała temu, że papier mieli, bo akurat wjechać w to gówno rowerem to nie byłby mój szczyt marzeń.

No, ale dobra. Pojawił się zakaz wstępu do lasu. I wielkie buuuu, bo zakaz, to tamto sramto. Kto chciał to w lesie był i mam wrażenie, że spotkani wówczas ludzie wykazywali się jakąś większą świadomością na otaczający ich świat. Tym samym poznawało się bardziej odległe ścieżki w lesie, które w końcu się osuszyły, bo przez lata były nieprzejezdne dzięki ciągłej zrywce drewna. Tam człowiek odkrywa kolejne smutne widoki w postaci plastikowych butelek po paliwie, oleju i flaszek po wódce. No i wybaczcie, ale to już nie były pozostałości, ani po spacerowiczach, ani po ludziach którzy w lesie uprawiają sport. To, że przez lata się nikt tam nie zagłębiał, bo ciągłe zakazy i dźwięk piły i tak naprawdę nie wiadomo kiedy co na łeb spanie, tak teraz mocno uderza ten widok. Są lamenty, że susza, że zagrożenie pożarowe i już panujące pożary, ale co szanowne leśnictwa robią w tym temacie? Czy wydając pozwolenie na wycinkę nie idzie tam nikt spojrzeć jak to wygląda po? Czy nie stosownym byłoby opierdolić ekipę po zostawieniu takiego chlewu? Czy hajs się zgadza i już wyjebane? A później przyjdzie lato i będzie płacz, że się jara. A szkła jest tam tyle, że ma się od czego jarać. 


Mamy ponowny wstęp do lasu. Nie wiem czy dobrze to, czy źle. Niby dobrze, bo więcej ludzi, to większe szanse, że ktoś wypatrzy gdyby się coś działo, z drugiej strach, że przez jakiegoś debila coś się stanie i ucierpią na tym najmniej winne temu wszystkiemu - zwierzęta. Okupacja na skalę masową trwa, serio, to przerażające jak wiele osób nagle sobie przypomniało, że występuje las. Fajnie gdyby tylko jeszcze każdy potrafił się w nim zachować, ponadto korzystał z wyznaczonych parkingów, na których jest miejsca od zajebania, a nie zastawiał zajezdnie autobusową, czy dosłownie na tyle na ile możliwe wjeżdżał autem do lasu. Gdzie w tym momencie jest policja? Gdzie straż, która tak ochoczo jeździła i krzyczała komunikaty o panującej zarazie, o której każdy już słyszał? I dalej gdzie leśnicy? Czemu ktoś tego nie dopilnuje, nie opierdala, nie przegania i wstawia mandatów?

Wyjeżdżamy ponownie za las, jesteśmy w polach. Fajne drogi, ładne tereny. Tylko ku*wa te śmieci. Śmieci w rowie, za rowem, w krzaczorach, u bobrów i u dzików. Śmieci koło domów, tuż przy ogrodzeniu, przy chodniku. Serio boli mnie to, że ludzie posiadają jakąś znieczulicę na widok śmieci. Totalnie nie rozumiem jak można nie posprzątać dosłownie przy swoim ogrodzeniu, przy swojej działce, albo na swoim polu, gdzie ktoś wyjebał śmieci. Gdzie ci wszyscy krzyczący ekolodzy, gdzie ludzie tak mocno hejtujący kraje trzeciego świata, gdzie dzieciaki biegają po wysypiskach śmieci, czy o ich sposobie utylizacji odpadów poprzez spalanie, bądź wrzucanie ich do rzeki. U NAS JEST TO SAMO! To dotyczy całej Polski, naszej zjebanej mentalności. Skoro leży śmieć, a nie jest mój, to nie podniosę, bo nie jest mój, ale mogę dorzucić swój. Tak to właśnie wygląda. 




Gdyby choć co dziesiąty człowiek wybierający się za miasto korzystać z dobrodziejstw natury zebrał choć kilka śmieci, to myślę, że w przeciągu tygodnia mielibyśmy las taki jak być powinien. Las prawdziwy, czysty, naturalny. Jednak zamiast tego ludzie gubią jednorazowe rękawiczki i maski. O schyleniu się nawet po swoje nie ma mowy. 

Mówi się o tym, że przyroda teraz odżywa. Może tak jest w zamkniętych parkach. W lasach cisza, ciężko uświadczyć zwierzęta, czy nawet ich ślady. Jedynie dźwięk gryzienia gałązek przez bobry niesie się nocą nad rozlewiskiem...


Na koniec chciałabym zachęcić Was do tego, by obcując z naturą nie podążać wyłącznie z głową w chmurach, a czasem spojrzeć na to, co wala się nam pod nogami, schylić się i podnieść, zabrać ze sobą. W tym przypadku razem naprawdę możemy zdziałać wiele i niech ten czas zostanie wykorzystany dobrze, byśmy na koniec tego wszystkiego mieli poczucie, że zaraza zarazą, ale w tym dziwnym czasie udało się nam zrobić coś pożytecznego.  


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz