wtorek, 16 czerwca 2015

To uczucie, gdy dochodzi się do momentu, że ma się ciągłe wrażenie, że gdyby się znikło, to nikt by tego nawet nie zauważył. Nikt nie przejąłby się faktem, że mnie już nie ma.

Fascynujące jest to, że ludzie zapamiętują najgorsze rzeczy, często nie pamiętając o tych dobrych. Człowiek idący i śmiejący się pod nosem postrzegany jest jako ćpun. Będąc w pubie ze znajomymi, żartując przy piwie, odbieranym jest się za osobę lubiącą alkohol, nie używając słowa alkoholik, co często bywa krzywdzące, bo jest niezgodne z prawdą.

Im bardziej jest się charakterystycznym, rozpoznawalnym tym bardziej ma się, mówiąc wprost - przejebane. Nagle ludzie z zewnątrz wiedzą o Tobie więcej, niż Ty sam! Widzą sytuacje, których Ty nie widzisz, zauważają Twój stan, którego Ty nawet nie zdążysz odczuć, bo dopiero co usiadłeś w piwem przy stole, ale w oczach innych już było się nieźle wstawionym i już opowiadałeś głupoty. Dlaczego zwyczajne pierdolenie od rzeczy jest brane na poważnie, a kiedy mówi się na poważnie, to otoczenie ma to gdzieś? Szukanie na siłę sensacji? Ooo ten się schlał, pod stołem spał! Polacy chyba mają z tym jakiś problem. Nie rozumiem tego. Dlaczego bywam w związkach z facetami, których na oczy nawet nie widziałam, ale inni mnie już widzieli pod plebanią idącą za rączkę z narzeczonym, bo byliśmy przecież dać na zapowiedzi. WTF?

Często lecę w chuja - to fakt. Lubię kontrolować sytuację i patrzyć na reakcję ludzi, jaki kit są w stanie chwycić, podłapać i puścić dalej w obieg. To daje zaskakujące efekty, nierzadko wręcz przerażające. Ma to też drugą stronę, często przez to, że informacja leci w świat, głupie pierdzielenie staje się w dość szybkim czasie rzeczywistością. Z jednej strony to dobrze, bo czasami realizują się wtedy marzenia, które sprowadzało się tylko do gadania, nie myśląc nawet o ich realizacji. A realizacja pojawia się sama, bez naszej kontroli, czasami nawet chęci, czy zgody.

Będę biegać w maratonach! Zobaczysz! - Mówiło się w żartach... żarty chcąc nie chcąc stały się rzeczywistością, bądź staną się niebawem. To straszne, bo stało się to zdecydowanie za szybko, bez kontroli. Pokierowana impulsem, zapisałam się na jeden - dla jaj, na sprawdzenie siebie. A kolejne... samo się stało, mimo mojego wyraźnego sprzeciwu. Teraz co zrobić poddać się, czy spiąć dupę, trenować i pokazać, że mimo zdecydowanie zbyt krótkiego czasu na przygotowanie też się da?

"O, byłaś na testach, rajdówką jechałaś no i driftwozem również, blachara się z ciebie zrobiła, pewnie dupy im dajesz by cie przewieźli" - Jeden z ciekawszych w ostatnim czasie zarzutów i jednocześnie plotek na mój temat. Hmm czyżbym za szybko wkroczyła w świat motoryzacji? Czy przejechanie się na prawym jest równoznaczne z dawaniem dupy? Ludzie do cholery! Czy Wam sie już we łbach do reszty pojebało, słonko za bardzo przygrzało? Może to jakiś udar, leczenie byłoby wskazane.
Sytuacja bez wyjścia:
- zaprzeczę - źle, bo na pewno daje dupy każdemu kto ma fajny samochód!
- potwierdzę - nooo, to już w ogóle patrz, nie dość, że puszczalska, to jeszcze nawet zaprzeczyć nie próbuje!


Kolejny przykład życia wzięty. Las, napierdzielam rowerkiem. Zjazd hopka i charakterystyczny trzask. Tylko jedno zdążyło przelecieć przez myśl "o kurwa". Urwana tylna przerzutka, ułamany hak ramy, noga trochę obdrapana, krew się leje, brak narzędzi, brak kogokolwiek, kto mógłby akurat w tym momencie przyjechać. Od domu dzieli mnie parę kilometrów, więc co tam wezmę rower na plecy i doniosę jakoś, bo pchać się przecież nie da. I w tej sytuacji nie byłoby nic szokującego, gdyby nie fakt, że mijali mnie kolarze, biegacze, ludzie przejeżdżali samochodami i  nikt, ale to NIKT nie zapytał się czy coś się stało, czy jakoś pomóc. 'Pewnie laska dla rozrywki targa rower na plecach, nowa dyscyplina sportowa. Tak fajnie!... Ciul z nią, walczyły o równouprawnienie to niech sobie radzi!' Czy ma znaczenie jaką ma ktoś płeć, jeśli widzi się, że danej osobie przydałaby się pomoc? W Polsce wychodzi na to, że tak. 
Jedyny miły akcent tej sytuacji to grupa młodych chłopaczków, którzy zapytali co się stało, bo myśleli, że tylko łańcuch spadł i by go nałożyli - wiara w młode pokolenie częściowo odzyskana! 


Kocham ludzi i jednocześnie nienawidzę, za ten pojebany totalnie tok myślenia. Czy w tym kraju jest tak źle, że nie macie własnego życia? Brakuje już celebrytów, że trzeba przypierdalać się do zwykłych ludzi. Dziękuje wszystkim hejterom - to dzięki Wam lajki na fb rosną, wyświetlenia się pojawiają, czasem występuje nawet dziwne jak dla mnie zjawisko fanów oraz grono ludzi, którzy po prostu chcą mnie poznać, dowiedzieć się jak jest - to dobrze, bo nie jest tak kolorowo jak się wydaje.
To co się dzieje, staje się chore i smutne, szkoda. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz