Wiedząc, że ktoś czeka na nas w łóżku: chłopak/dziewczyna, pies, książka - udajemy się do niego szybciej i chętniej, tym samym odchodząc od monitora komputera.
Dziś skupmy się na drugim przypadku, czyli psie, no w moim dwóch, małych, wrednych, rudych i złośliwych bestiach. A jak wiadomo ich właścicielka też ruda, więc 3 rude w jednym łóżku - to nie mogło się dobrze skończyć.
Nie wiem skąd zrodził ten podstępny plan w tych małych, niepozornych łebkach, ale generalnie w przypadku mojego pokoju i mojego łóżka sprawa dla nich była generalnie jasna - nie, bo nie i już. Moje skłonności do czarnego koloru, czarnej pościeli i połączenie jej z jasną sierścią średnio mi się widziało, dlatego psy mają wygodne legowisko obok i nawet na każdego przypada jeden jasiek i kocyk oraz miś przytulak, więc full wypas. Tylko tak dziwne było, kiedy jak nigdy stały i patrzyły na mnie tymi wielkimi jak pięciozłotówki, czarnymi ślepiami cicho podchrumkując, jako, że pora na nie, choć północ dopiero, ale spać już chcą, a moje klepanie w klawiaturę im w tym nie pomagało. I tak spoglądały to z nastawionymi pionowo radarami raz na mnie raz na łóżko moje, sugerując mi tym samym, że one tam spać zamierzają, nigdzie indziej, tylko w łóżku moim. W związku ze zbliżającymi się świętami postanowiłam zrobić im tą przepustkę i choć raz zezwolić na spanie ze mną w łóżku.
- Czyli chcecie tu spać? - Czarne ślepia sztuk cztery mrugnęły i nie pozostało mi nic innego jak pozwolić na wskoczenie do łóżka. Ja wówczas udałam się jeszcze do łazienki a po powrocie zastałam łóżko pościelone po psiemu - kto ma psy w domu, ten zrozumie. Wiki spała zwinięta w kokonie z kołdry na samym środku, natomiast Fiesta rozciągnięta na całą poduszkę. Odzyskałam kołdrę i poduszkę psy przepchałam w nogi. Śpimy. Radość ma nie trwała długo i zaczęło się stosunkowo niepozornie: Wiki spała obok, zapierając się nogami o ścianę a mnie spychając na ziemię. Ponownie przetransportowałam ją w nogi i padłam na poduszkę. Już spało się dobrze, nawet miałam jakiś sen w którym bolało mnie ucho, niepokoił mnie, więc jak to bywa przebudziłam się i od razu było wiadomo w czym tkwi cały szkopuł. Fiesta jeszcze nie wyzbyła się dziecięcych nawyków i ssała mi ucho. Szkoda tylko, że z każdym pociągnięciem w skórę wbijały mi się jej ostre, białe szpilki. Niewiele by brakowało, a zyskałabym dodatkowe dziurki na kolczyki. Dziecko w sumie niczemu winne, po za tym jemu wybacza się więcej, więc obniżyłam ją na poduszce i przekręciłam na drugi bok, aby za chwilę nie budzić się z tego samego powodu. Ułożenie psa było na tyle niekorzystne, że chwilę później zaczęło się jej chrapanie, dosłownie jak starego chłopa. Nie no w sumie, nie było tak źle... jedna owieczka, druga owieczka, czterdziesta... ja pierdolę. Poprawiłam, chwila spokoju. Spaaać! Psy w nogach, psy na nogach, Sylwia w nogach, pies pod głową, pies na głowie, pies ma kołdrę, ja mam kołdrę, znów psy przejęły władze - zakładam więc skarpetki... Ej! Czy to nie jest przesada? Odzyskałam utraconą kołdrę, ułożyłam się w pozycji embrionalnej - teraz nic mnie nie pokona. Sen, taki wspaniały, tak krótki. Chuchanie do ucha z przerywającym go ciamkaniem i poszczekiwaniem przez psi sen Nieee, naprawdę? Dlaczego?! Pogoda za oknem mówiła, że już niedługo będzie dzień, zaraz zadzwoni budzik, ale jeszcze pół godzinki, pół... patrze na budzik 27 minut. Tak, wyśpię się, tak, tak, tak, śpię! I zaczęło się lizanie po twarzy. NIEEE! Spieprzać chce spać, błagam. Lizanie się nasilało, doszło ściąganie kołdry i ciągnięcie mnie za fraki zmuszające do wstania z łóżka. Kiedy Fiesta mnie nadal molestowała, Wiki pobiegła po moje kapcie, które położyła tuż przy stopach, jednej w skarpetce, drugiej bez - już nawet nie wnikałam co się z nią stało, to nie ma najmniejszego sensu. Patrzę na godzinę - 5:40. Dziękuję. Tak, idziemy na spacer.
Haha, skads to znam :) Z tym ze u nas daje wyraznie do zrozumienia ze chce juz spac, jak na spacer. Czeka na czlowieka taki zmarnowany ze trzeba wszystko rzucic i isc :) Kompa w luzku nie lubi, chrapie tylko czasem ale za to zdarza mu sie puscic zjadliwego baka.
OdpowiedzUsuńAle i tak pozwalam mu ze nna spac :p
Przytula sie do czlowieka po dlugosci (najgorzej jak w polaryzacji "odwrotnej" puszcza te smierdzace baki).
Czasami przejmie poduszke, bo ma taka w swoim wyrze. Zdziera koldre. I zdarzalo mi sie obudzic z widokiem na jajca :p
Ale to chyba tylko ja mu na tyle pozwalam. On ma swoje luzko z poduszka i kolra. Wieczorem przychodzi jakis czlowiek - np mama z ksiazka, usypia go jak dziecko a potem czmycha do siebie.
Zawsze jak przyjezdzamy do domu to rozdziadujemy mamie psa i potem jej sie tez wprasza do wyra. :p
Ale spiac z psem mozna wytargowac pozniejszy spacer np dopiero o 9 :D
Hahaha "obudzic z widokiem na jajca" to jednak nie mam najgorzej :D
Usuń